Masz babo placek
W obfitości prezentów świątecznych zdarzają się wypieki. Przekazując taki słodki dar wystrzegajmy się, nawet w żartach powiedzenia: masz babo placek. Bo mówimy to wtedy, gdy chcemy dać wyraz pewnemu zakłopotaniu, temu, że znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie wiemy, jak zareagować.
To porzekadło wywodzi się z dawnej opowieści o babie i diable. Ten jako siła nieczysta chciał doprowadzić do małżeńskiej kłótni, kusił w tym celu pewnych upatrzonych, małżonków do tego, żeby się poróżnili. Oni jednak pozostawiali zgodni i szczęśliwi, przez co szatan był niepocieszony. Nie dawał jednak za wygraną. Pomyślał, że skoro jemu nie udaję się wywołać domowej awantury, to może sprawi to jakaś baba. Rychło znalazł wyjątkowo chciwą kandydatkę. Ta przystała na propozycję, w zamian za?. placek, który miał być nagrodą za poróżnienie małżonków. Baba wiedziona perspektywą otrzymania słodkości, natychmiast skłóciła małżonków i to tak, że się pozabijali. Takiego dramatycznego obrotu sprawy diabeł się nie spodziewał, bo chciał tylko skłócenia. Przestraszony uciekł, a nagrodowy placek powiesił na drzewie, które rosło nad rzeką.
Baba próbując odebrać tę zapłatę wpadła do wody i utonęła. Stąd się wzięło powiedzenie: masz babo placek, które znaczy - masz zasłużoną karę. Z tej opowieści wywodzi się jeszcze jedna prawda: gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.I w naszej codzienności są sytuacje inspirowane zarówno przez szatana, jak i rzeczoną babę. Skutecznie się temu przeciwstawiajmy, nie rezygnując z dzielenia się swoimi wypiekami.
Z tych najwcześniej robimy pierniki.Wiem z obserwacji domowego ogniska, że tego pieczenia nie można zostawić na ostatnią chwilę. A zatem mówi się o tym już w listopadzie, gromadząc przy tym produkty i na początku grudnia ożywają sprawdzone przepisy na te przysmaki. Potem ceremonialnie żona wykrawa wymyślne ciasteczka, w tym roku było to u nas 6 grudnia, z moim aktywnym udziałem. Dom przepełnił pierwszy zapach Bożego Narodzenia, który zachowa się wraz z piernikowymi sercami, gwiazdkami, księżycami, mikołajami do świąt. W wielu domach także z zawieszonymi na choince piernikami. Takie cudeńka były w tym roku w "Biedronce" pod handlową nazwą "dekorowane figurki korzenne" (sic). Popularny ongiś w pewnych kręgach zwrot: "ja pierniczę" w żadnym razie nie odnosi się do pieczenia, kupowania czy konsumpcji pierników, a raczej niegrzecznie znaczy: gadać brednie, bzdury, mówić coś od rzeczy.
Potwierdza to znajoma Krystyna, która już na Świętego Andrzeja zarabia ciasto do pieczenia przed świętami przekładanego piernika. Dla Godnych Świąt charakterystyczne są jeszcze miodownik, sernik, makowiec zawijany, keks i ciasto drożdżowe. W fabularyzowanym filmie dokumentalnym "XIX - wieczna POLSKA WIEŚ Beskidu Niskiego Okres Bożego Narodzenia", zrealizowanym przez Władysława Kołodzieja według scenariusza i w reżyserii Piotra Jurysia w 2010, wspomina się, ku pamięci przyszłym pokoleniom, jak dawniej na słodko świętowano.
W Wigilię spożywano kutię czyli pszenicę z makiem i miodem. Tą rzucano też o powałę, a przyczepione ziarna oznaczały obfitość przyszłych plonów. Na deser były strucle makowe, pierniki, łamańce i inne ciasta. Z innego źródła wiem że "bez kucyi nie było w Polsce uczty wigilijnej ani u kmiecia ani u pana". Ponoć Matka Boska jadła na kolację w dniu narodzenia Pana Jezusa kutię. W moim rodzinnym domu nie znano tej potrawy. Dopiero Świętej Pamięci Genowefa Szerląg odkryła ją dla mnie.
Obecnie nie ma zbyt sztywnego przydziału ciast do świąt, dlatego asortyment ten przenikasię wzajemnie uzupełniany innymi ciastami kruchymi, tudzież tortami. Często wartościowym dodatkiem do ciast i deserów wzbogacającym ich smak
i aromat, albo spożywanych samych, są suszone i kandyzowane owoce oraz bakalie.Nie wartościując zatem znanych mi słodkości i nie dywagując
o wyższości jednych świąt nad drugimi, a także zważając na to, iż do Wielkanocy 2019 pozostało raptem 4 miesiące dostrzegamy na wiosnę barana z ciasta, pudrowane babki, lukrowane mazurki, marmurki.
To pieczenie bab na tydzień przed świętami rozsiewało w domostwie ich zapach. "Podobne wieżom?zadziwiające ogromem, a jeszcze więcej lekkością", jak pisał romantyczny poeta i pisarz Lucjan Siemieński, cieszyły podniebienia smakoszy. W handlu są wcześniej wraz z czekoladowymi jajkami i zającami oraz cukrowymi baranami. Z ponadczasowych słodkości autorstwa mamy zapamiętałem niedościgniony smak piszingerai rolady.
Kto mało wprawiony w pieczeniu lub zabiegany, często po wcześniejszych zapisach, kupuje je. A jest w czym wybierać. Przy czym, jak wyjawiają mi w zaprzyjaźnionej cukierni, na Boże Narodzenie idzie więcej ciast, bo robi się zapasy na Sylwestra i Nowy Rok, a nawet Trzech Króli. Przy czym smakołyki na powitanie Nowego Roku to kruche ciasto pośród innych przekąsek.
By nie lokować zbytnio produktu pominę współczesne jasielskie cukiernie, wspominając przy tym prekursora tej profesji, jakim był Wacław Mocek, rodem z miejscowości Śmigiel w poznańskim. Jego ojciec był piekarzem. Młody Wacław kształcił się do przyszłego zawodu w Poznaniu, zaś terminował w prawdziwej cukierni M. Worsztynowicza w Śremie w latach 1935-38. W Rzeszowie pracował, po profesji, najpierw u K. Worsztynowicza, później w "Pomorzance" w czasie 1939 -1940.
Jasło - Hotel Krakowski "Cafe Victoria"
Po krakowskim egzaminie czeladniczym w 1941 znalazł zatrudnienie w jasielskiej "Cafe VICTORIA", która mieściła się w "Hotelu Krakowskim", obecnym locum Zakładu Energetycznego, a przestała istnieć wraz z całym miastem w 1944. W Jaśle, po wyzwoleniu założył rodzinę i już jako mistrz cukierniczy, bo dyplom miał od 1943 utworzył pracownię cukierniczą przy Basztowej w domu rodzinnym żony Ireny.
To ona głównie sprzedawała najpierw w budce przy Kazimierza Wielkiego, potem w cukierni otworzonej przy Kościuszki 7, gdzie obecnie jest sklep "Świat Dziecka" i długie lata w kiosku przy domu na Hanki Sawickiej 6 - teraz Jana Pawła II, tuż przed wejściem do Ogrodu Jordanowskiego. W okresie 1950 - 57 Wacław Mocek kierował produkcją Spółdzielni Inwalidów "Jasiołka". Od 1981 do 1985 był Starszym Cechu. Mockowie karmili nas codziennie 45 gatunkami ciast z "karpatką" jako specjalnością zakładu. Serwowali pyszne lody. Jako uczniowie zaglądaliśmy też tam po kremówki, pączki, stefanki i ptysie. Pamiętam też galanterię czekoladową, lukrowane mazurki, torty orzechowe. Z czasem pomagali synowie, także mistrzowie cukiernicy: mój rówieśnik Jerzy i młodszy Bernard, który miał produkcję ciast przy Szopena, a po śmierci taty i brata podtrzymywał, jakiś czas, rodzinną firmę. Familia Mocków, kawał czasu, zaspokajała indywidualne gusty klientów. Poprzez bogactwo smaków, przepisów, zwyczajów,modelu wypoczynku,savoir- vivre'u. Ten ewaluował, by dziś zagościć. między innymi, w nowej jasielskiej cukierni "Cafe LULU" przy 3 Maja wraz zurządzoną tu stałą galerią artystyczną.
Szopka rzeszowskich cukierników
A zajrzyjmy na Gwiazdkę, jak wielu jaślan mających rodziny w Rzeszowie, do stolicy województwa. Od kilu lat staje w tamtejszym kościele parafialnym Świętego Krzyża szopka z piernika, czekolady i marcepana. To tradycyjnie dzieło miejscowej ?Cukierni Orłowski & Rak". Duży wkład w jej powstanie ma syn Pana Raka i uczniowie Zespołu Szkół Spożywczych odbywający praktykę zawodową. Wprawdzie przed świętami mają mnóstwo pracy, to jednak każdą wolną chwilę, także w tym roku poświęcali na przygotowywanie tych świątecznych łakoci w artystycznej formie. Szopka waży w sumie prawie sto kilogramów. Jej podstawa ma metr na dwa. Większość detali mierzy zaledwie po kilka centymetrów. Każdy z kilkudziesięciu, łączonych czekoladą, elementów betlejemskiej stajenki, to małe słodkie cudeńko. Figury misternie ręcznie łączone lub rzeźbione: Świętej Rodziny, pastuszków, trzech króli są wykonane z różnosmakowej czekolady, zaś owieczki i świnki z marcepana. Płot z piernika wzmocniony laskami cynamonu oraz czekoladowy kościółek otoczony piernikowymi kamykami i choinkami powlekanymi zieloną limonkową czekoladą. Całość cieszy oko przez cały okres Bożego Narodzenia, pięknie pachnąc pysznymi produktami. W tym czasie cukiernicy uzupełniają słodkości do spróbowania, by nie naruszać szopki. Potem w całości będzie zjedzona.
Obecność w świątyni każe nam zajrzeć do Watykanu za czasów Jana Pawła II, który był trochę łasuchem. Siostry sercanki piekły pyszne ciasta i torty, ale ulubionym deserem Papieża były tajemnicze kruche ciasteczka. Zakonnice miały zawsze ich zapas, by jeśli Ojciec Święty poprosi szybciutko mu je przynieść. Karol Wojtyła robił to w oryginalny sposób, patrzył wymownie na siostrę i kreślił na obrusie kółeczko, co oznaczało: poproszę ciasteczko. Przynoszono mu kilka na talerzyku, zjadał wszystkie do ostatniego, czyścił talerzyk łyżeczką, tak mu smakowały. W młodości, jak wiemy gustował w wadowickich kremówkach.
Wypieki nagrodzone w konkursie Muzeum Regionalnego 2018
W Jaśle była też okazja do degustacji tradycyjnych wypieków świątecznych już 13 grudnia 2018. Triumfował piernik przed sernikiem i makowcem. To produkty, po uhonorowaniu zwycięzców, konkursu urządzonego przez Muzeum Regionalne. Do ciast wymagany był dodatkowo, załącznik w postaci spisanego ręcznie przepisu. Te tradycyjne składy i sposób przygotowania wypieków przekazywane były w danej familii, z pokolenia na pokolenie. Dlatego pozyskane w konkursie także oceniono i zachowano dla potomnych.
Odświętne ciasta smakują najlepiej w rodzinnym gronie. Wprawdzie nakarmienie licznej gromadki osób to nie lada wyzwanie, ale całe przedsięwzięcie się opłaca. Sprawia to magia świąt, systematycznie utwierdzając nas w przekonaniu, że Polska jest pyszna. Pamiętajmy jednak, o złotej zasadzie umiaru w spożywaniu słodkich przysmaków, warto też je przepić kompotem z suszonych owoców - na trawienie, zaś zbędne kalorie spalić w ruchu. Jednak ze słodyczami czy bez - Święta trzeba mieć w sobie.
« poprzednia | następna » |
---|