PostHeaderIcon Na swojską nutę

Newsa o tworzeniu zespołu tańca ludowego w Brzostku, z reportażu Kingi Byś z I Gimnazjum w Jaśle - laureatki V Pleneru Dziennikarskiego zatrzymałem na wakacyjny deser. Istotnie, po sprawdzeniu umiejętności zgłoszonych najlepsi rozpoczęli próby, ubrano ich w rzeszowskie stroje ludowe. Sprawa jest rozwojowa.

Brzostek kiedyś ciążył do Jasła. Niedaleko, w Kamienicy, tworzył Władysław Chajec. Zresztą w każdym zakątku powiatu znalazłby się twórca ludowy, muzykant, kapela.  Samorodni artyści lepili z gliny naczynia, pletli koszyki, dłubali w drewnie ludowe świątki, wykonywali proste instrumenty muzyczne. Te przydawały się wiejskim muzykantom. Repertuar znali wszyscy. Grał bowiem senior rodu, przekazał synowi i wnukowi, śpiewała babcia, ucząc córkę, a ta nuciła swojej latorośli. Było  to łatwe, bo wszyscy często mieszkali pod jednym dachem w rodzinie wielopokoleniowej. Nuty znali nieliczni, a i technologia zapisu magnetycznego rozwijała się za naszych czasów. Muzykantów solistów i kapel ludowych, było wiele. Folklor był żywy na weselach, dożynkach, a zatem z rzadka próbowano coś uwiecznić, bo po co, kiedy się z tym obcowało. Zdarzało się jednak, że nauczyciel, ksiądz, ktoś z powiatowego domu kultury, wędrowny etnograf, niekiedy Radio Rzeszów – dokumentowali to i owo.

W radiu było specjalne pasmo prezentujące ludowy repertuar, chociaż przez dziesięciolecia radioodbiorników w powiecie było jak na lekarstwo. W wielu domostwach nie było przecież prądu. Szwagrowi Adamowi  Baniakowi zapadł w pamięci radziecki radiowy odbiornik lampowy na…naftę. Radio to, przy którym majstrował jedyny raz, do normalnej pracy wymagało zapa¬lenia odpowiedniej lampy naftowej, któ¬rej abażur umieszczony był na stelażu wykonanym z termopar umieszczonych blisko źródła ciepła. Po zapaleniu lampy, na zaciskach wyjściowych tego szcze¬gólnego zasilacza występowało napięcie, umożliwiające zasilanie anod i siatek lamp elektronowych. Innym powszechnym rozwiązaniem była radiofonia przewodowa rozprowadzająca sygnał radiowy kablem do domów. Taki radiowęzeł powiatowy działał w jasielskiem do 1974 roku. Do transmitowanego ogólnopolskiego programu radiowego w oznaczonym czasie włączała się audycja lokalna na żywo ilustrowana muzyką z płyt, z czasem nagrywana i odtwarzana z magnetofonu. U nas w domu był ów kołchoźnik, często z ludowym brzmieniem. W latach 1970-1974 redagowałem takie audycje starając się urozmaicać także folklorem. Pożywka była w zasięgu, bowiem w Jaśle działały zespoły Pieśni i Tańca „Pogórzanie” przy Rafinerii, funkcjonujący pod okiem Felicji Mac i podobny przy „Pektowinie” prowadzony przez Wandę Ryś. Obu dziarsko przygrywały kapele. W tej Pogórzańskiej prym wodził cymbalista Władysław Chochołek.

Na tym gruncie w 1976 w Zakładowym Domu Kultury Chemik ZTS Gamrat zrodził się pomysł zorganizowania w Jaśle festiwalu folklorystycznego. Spodobał się ówczesnym wszelkim władzom i co znamienne ludziom z Jasła i okolicy. Inne placówki kultury, rychło włączyły się w organizację imprezy. Pomagało wiele zakładów pracy, organizacji i instytucji. Szkoły udostępniały swą bazę internatową. Festiwal ujęto w Ogólnopolskim Festiwalu Imprez Kulturalnych. Wśród mecenasów  festiwalu byli: Ministerstwo Kultury i Sztuki, związkowe centrale chemików, pracowników handlu i spółdzielczości, Centrala Związku Spółdzielni Rolniczych Samopomoc Chłopska. Wspierał  wojewoda i włodarze miasta.

Rejestrowały wszystko Polskie Radio i Telewizja, emitując potem w programach centralnych. Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytet Śląski gromadziły w Jaśle dokumentację służącą naukowym opracowaniom ginącego folkloru. Każdy festiwal kończył się twórczym omówieniem imprezy. Wracali więc laureaci z dyplomami, nagrodami, doświadczeniami, nowymi znajomościami między sobą, z dziennikarzami, twórcami ludowymi, osobowościami. A koncerty prowadził Wojciech Siemion, Stanisław Jaskułka, Włodzimierz Matuszczak, a i mnie się przytrafiło.  Każdą imprezę kończył koncert  renomowanego zespołu, a zatem tańczyli, Promni (w nim Jarosław Kalinowski) i Skalni, Połoniny, śpiewał zespół Osiem Sióstr.
Wszystkie prezentacje obserwowali kompetentni jurorzy. Ich głównym zainteresowaniem na „Jasielskich Okółkach” była tradycyjna obrzędowość, głównie weselna. Bo „okółka” to przyśpiewka rozpoczynająca tańcowanie na weselichu. Śpiewy wynikały z sytuacji w zabawie. Jako takie stanowiły autentyczną twórczość ludową na tematy wsi, gospodarzy weselnych, państwa młodych, a przedstawiane z dużym poczuciem humoru podobały się gawiedzi. Przyśpiewki kończyły się tak: „Moi pastwo młodzi, nima się co gniwać, bo to na weselu wszystko można śpiwać”. A na wesele w dawnej podjasielskiej wsi mógł przyjść każdy, jednak "okółki" mogli śpiewać tylko zaproszeni goście, te najbardziej zadziorne tylko za zgodą drużby w oznaczonym czasie.


Estrady festiwalowe budowano z drewna w Rynku, bądź przy JDK, zamykano ulice, po Jaśle chodzili w strojach ludowych artyści różnej maści, którzy tłumnie zjeżdżali tu muzykować i na kiermasz sztuki ludowej. Za nimi przybywali koneserzy z całej Polski. Wojciech Siemion zawsze znalazł  tu coś oryginalnego do swojej kolekcji w Perykozach.

Jasielski Dom Kultury, kierowany długo przez Mariana Sobla, a popularyzujący od zawsze amatorski ruch artystyczny i sprzyjający tworzeniu i upowszechnianiu zespołów folklorystycznych stał się i dla Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel Ludowych, Śpiewaków i Instrumentalistów „Jasielskie Okółki", swoistą gospodą goszczącą setki wykonawców i widzów. Impreza, miała sympatyków w mieście i regionie, uznanie badaczy folkloru i renomę krajową dzięki medialnemu rozgłosowi.


Tego że nie ma "Okółek" nie może tego przeboleć Zbigniew Grzanka z Sanoka, jeden z mecenasów  festiwalu i sam pomysłodawca imprezy Józef Ryba, grzmiący w tej sprawie z Chicago. A i mnie jednemu z organizatorów „Okółek" żal. Nie pogodził się z tym  Ś.P. Zbyszek Brej tworząc Jasielskie Stowarzyszenie Twórców Kultury - dla ratowania naszego  folkloru.

Pewną kontynuacją okółkowego festiwalu jest organizowany przez gminę Jasło Festiwal Karpat w Trzcinicy. Doborowymi kontynuatorami ludowego muzykowania   są kapele: "Kaśka" i "Trzcinicoki". Ci drudzy są laureatem I nagrody na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym. II wywalczyli tamże grą na skrzypcach Eugeniusz Kopera (mistrz) i Monika Chudy (uczeń). Każde Lato w kulturą powiatu przy okazji corocznych dożynek ukazuje nowe inicjatywy w tym zakresie. Święto plonów urządzane raczej na wsi, bywało już w Jaśle na stadionie i raz w Ogrodzie Jordanowskim. W tym roku dożynkowy korowód opanował jasielski Rynek 24 sierpnia.

Chwali się, że w XII Wojewódzkim Biennale Rzeźby Nieprofesjonalnej, na 103 prace - I nagrodę otrzymał Adam Rąpała z Jasła, III Edward Paryś z Trzcinicy, a Antoni Bolek z Załęża zdobył wyróżnienie. Powiat reprezentowali również Jacek Kania z Tarnowca i Kazimierz Dzik z Załęża.

Od 4 lat, w majowym przeglądzie organizowanym w JDK przez Przedszkole Miejskie Nr 3, tradycyjnym ludowym tańcem i muzykowaniem oczarowują nas jasielskie przedszkolaki.

A jasielskie winne klimaty także propagują swojskie elementy kultury ludowej, które wyróżniają nasze miasto jako to o największym w Polsce potencjale enoturystycznym, pozwalając niebanalnie spędzić czas. I da się w to wpleść nasze folklorystyczne, znane z "Okółek", elementy ludycznego święta z korowodem, obrzędem, jarmarkiem, muzyką i tańcami pogranicza, degustacją potraw regionalnych, czyli  zabawą na całego, jakiej pragniemy.

Także otaczająca nas współczesna muzyka polska klasyczna, jazzowa i rozrywkowa jest nieustannie inspirowana przez tradycyjny folklor. Czerpali z niego Chopin, Szymanowski, Kielar. Brzmiały więc  tony od kujawiaka do krzesanego na koncercie inaugurującym 2014 Rok Kolberga w Filharmonii Narodowej. Wyzwalali je artyści z fortepianu, skrzypiec, śpiewu. Grały trombity Ziemi Żywieckiej i Kwintet Zbigniewa Namysłowskiego. Wcześniej na ludowo grali No To Co i Trubadurzy. Folkowe brzmienie lansują dziś Golec Orkiestra, Krywań, Zakopower, Brathanki, Donatan. Swojską nutę mamy więc tu i ówdzie na wyciągniecie..ucha.