PostHeaderIcon ŚDM - Oda do młodości 2016

Jadąc do Krakowa 26 lipca 2016 o 16.35 odebrałem smsa od zadomowianego tam jaślanina Marka Gackowskiego: „Nieprzebrane tłumy roztańczonej młodzieży przez Rynek zmierzają na Błonia. Cudny, radosny widok”. Niedługo po tym zobaczyłem ten raban.

Przybyli ze 187 krajów. Ich 200 tysięczna reprezentacja jeszcze tego popołudnia uczestniczyła we Mszy Świętej, podczas której Światowe Dni Młodzieży otworzył kardynał  Stanisław Dziwisz. Oberwanie chmury, które ograniczyło przyloty do Krakowa, w niczym nie zakłóciło tej uroczystości, ba nawet ją ubarwiło wszakże uczestnicy założyli otrzymane peleryny w kolorach ŚDM: niebieskim, żółtym, czerwonym.

To odzienie przydawało się także w następnych  dniach. Zaraz po Mszy rozpoczął się, trwający do 29 lipca, Festiwal Młodych, bogaty w 350 zdarzeń artystycznych odbywających się głównie na 6 estradach w Krakowie.


Uczestniczyłem przed kościołem Piotra i Pawła, na Placu Wolnica, Rynku Podgórskim i Głównym, gdzie owacyjnie przyjęliśmy widowisko muzyczne poświęcone współczesnym męczennikom za wiarę "Z powodu Mojego imienia” autorstwa Piotra Rubika i Zbigniewa Książka.

Specjalne uznanie dla salezjańskiej orkiestry dętej „Sokoły” z Oświęcimia za zaimprowizowaną ucztę duchową, dla przemokniętych  nas zebranych w hangarze na lotnisku, gdy opóźniał się odlot Ojca Świętego.

Papieża witałem już pierwszego dnia w środę, w tłumie wiwatujących pod Wawelem, gdy podążał na spotkanie z dostojnikami państwowymi i kościelnymi. Niedługo po tym papa mobile zmierzało, niedaleko mnie, do Pałacu Biskupiego. Trwałem tam na Franciszkańskiej do pierwszego pojawienia się  Franciszka w oknie papieskim.

Dwukrotnie bacznie obserwowałem i słuchałem Papieża na Błoniach ze zwyżki prasowej naprzeciw ołtarza;

w czwartek podczas oficjalnego przywitania i w czasie piątkowej drogi krzyżowej.

Najbliżej,  jakieś 2,5 - 3 metry Papież Franciszek był przy mnie cztery  razy.

Najpierw w sobotę, gdy w szpalerze ludzi staliśmy z zięciem przy Zwierzynieckiej, a kolumna mknęła do Campusu Misericordiae

Zaś w niedzielę  pozdrawialiśmy Ojca  Świętego zmierzającego granatowym Volkswagenem Golfem do Brzegów przez Mały Płaszów - ulicą Lipską.

Gdy Dostojny Gość wracał po Mszy byłem już vis a vis bramy wjazdowej do Kurii.

Natomiast w czasie pamiętnego przyjazdu na lotnisko, w strugach deszczu, miałem sposobność w pierwszym szeregu  pomachać Papa Francesco tuż przed odlotem w Balicach.

Widzieć blisko tego papieża, który jest tak blisko człowieka. Utrwalony obrazek na zawsze...

Cały czas, kiedy nawet nie byłem fizycznie obecny na programowych zdarzeniach ŚDM miałem podsłuch przekazywany przez radia; Kraków i Plus. Obraz dopełniałem  z TVP w boksach prasowych.

Wzruszający był ten pierwszy obrazek, z kapłanem w białej szacie, w perłowym  Isuzu D - Maxie wznoszącym się na wzgórze wawelskie  przez setki wyciągniętych rąk zaopatrzonych w aparaty fotograficzne i telefony komórkowe.

Przejmująco zabrzmiały z okna  refleksie o przemijaniu i sensie życia ze wspomnieniem zmarłego 2 lipca 22 letniego wolontariusza przygotowującego te DNI - Macieja Szymona Cieśli.

Znamienny był apel, także z tego miejsca, przy Franciszkańskiej 3, do małżonków o  wzajemne:  pozwól, dziękuję, przepraszam.

Jakże entuzjastyczne i fantastyczne były chwile przywitania na krakowskich Błoniach rzeszy młodych z całego świata, w tym grupy tanecznej z jasielskiego ekonomika na stopniach monumentalnego ołtarza. Ubogacili tę liturgię muzycy z całego świata: 300 osobowy chór z liczącą 90 osób orkiestrą.

Miejsce to ożyło wymownie inaczej następnego dnia w czasie drogi krzyżowej autorstwa biskupa Grzegorza Rysia, którą  odebrałem jak 14 zaleceń do rachunku sumienia. Obrazów żywych i multimedialnych nie da się opowiedzieć w krótkim słowie. Były tu widoczne symbole ŚDM: krzyż i ikona przemierzające świat, nawiedzające  w 2015 także Jasło.

Papież dwa razy nie przemówił. W Auschwitz, bo tak zakładał i to było wymowne (sic!). I w Balicach na pożegnanie, gdzie Opatrzność zgotowała nam zimny prysznic. Tu wyraźnie zadowolony Ojciec Święty żegnał nas uśmiechem przez deszcz. Jak cały czas był ujmujący prostotą i wiarą. Krocząc po śladach Jana Pawła II i Benedykta zostawiał swój ślad. Podbił Polskę przez młodzież, mówił ich językiem, ale i zawstydził dosadnie dorosłych.

Z wdzięcznością ogarniam dziś moją rodzinę za wsparcie, organizatorów, tamtych poznanych na Kanoniczej i tych spotkanych w drodze za życzliwość.

Brawo wszechobecni wolontariusze, Ci rozdających wodę mineralną i owi pomocni na szlaku. Uznanie dla taktownych służb. A porządku strzegło 6,5 policjantów, w tym połowa przyjezdnych, rzesza strażaków, wojsko z komandosami i żandarmerią, straż miejska, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.

Na posterunkach było 3,5 lekarzy, pielęgniarek, ratowników. Miasto z góry patrolowały nieustannie śmigłowce oraz mniej widoczne samoloty  F 16 i MiG 29. Profesjonalnie funkcjonowało Biuro Prasowe Katolickiej Agencji Informacyjnej dla 5,7 tysiąca akredytowanych dziennikarzy ze 128 krajów.



Podczas ŚDM w  Krakowie zmarła 56 letnia wysłanniczka włoskiej telewizji RAI Anna Maria Jacobini.       

Cały czas byłem świadom, iż patronami tego zgromadzenia są: błogosławiony Piotr Jerzy Frassati oraz Święci Faustyna i Jan Paweł II.



Relikwie świeckiego dominikanina, ciało tego patrona młodzieży i studentów, który przez Jana Pawła II nazwany był "człowiekiem ośmiu błogosławieństw" wystawiono  w Bazylice Dominikanów przy Stolarskiej, także podczas niezwykłej Mszy Świętej odprawianej niejako dla mnie, nocą, przez włoskiego duchownego. Rzeczone 8 Błogosławieństw to mnóstwo przekazu, choć krótko i zwięźle ujętego.

Relikwie "naszych" patronów są stale obecne w Krakowie, zaś ich wizerunki dominowały w wystroju pokaźnych ołtarzy w Brzegach i na Błoniach.

Widziałem jak młodzi z obozowiska przy Szkole Podstawowej nr 47 na Myśliwskiej  i mieszkający u rodzin zbierali się przy kościele Matki Bożej Fatimskiej.

Stąd mknęli tramwajem do centrum z wiarą  - na modlitwę i z entuzjazmem - na zabawę.

Równocześnie w Nowej Hucie 50  dziesięcioosobowych drużyn piłkarskich przez  2 dni  walczyło w turnieju „Copa Catolica”. Wygrali Włosi. Równocześnie toczyła się rywalizacja grup pielgrzymów w koszykówce ulicznej i break dance.

W Centrum Powołaniowym  na Stadionie "Cracovii" 121 wspólnot religijnych podejmowało 50 tysięcy zainteresowanych osób.

Inni młodzi non stop, jakby na zmianę, oblegali w Rynku "Adasia" wymachując flagami wrzeszcząc przy tym wniebogłosy dzień i noc.

Pielgrzymi z wykupionymi pakietami jedli w wyznaczonych miejscach posługując się talonami, ale kupowali też obwarzanki i fast foody. Hitem gastronomicznym u rodzin były.. pierogi.

Ja zaś wystrojony w okolicznościowe koszulki promujące Jasło i powiat wędrowałem po Krakowie. Mój czas poza programem wypełniały ciekawe konferencje i briefingi.


Imienny identyfikator przypisany do "Obiektywu Jasielskiego", był z załącznikami,  cenną przepustką do stref dla żurnalistów.


Tu spotkałem dziennikarzy Radia Rzeszów Janusza Majkę, Jerzego Pasierba i Romana Adamskiego, ale też byłem ramię w ramię z Adamem Bujakiem znanym fotografem papieży i Katarzyną Kolendą-Zaleską dziennikarką TVN.

Miło było spotkać krajana Edwarda Miszczaka szefa programowego TVN.

Zetknąłem się też z Janem Budziaszkiem perkusistą "Skaldów".

Miło pozdrowił mnie biskup z Ameryki Południowej  

i młodzież z Meksyku.

Od organizatorów dostałem znaczek z logo ŚDM, unikalne wydawnictwa, pełny serwis prasowy i prowiant.

Dziennikarki z Boliwii, dzielące miejsca przy komputerach w Centrum Prasowym, podarowały mi  monetę o nominale 2 boliwiano, w zamian dałem   złotówkę.

Na Błoniach oderwałem tabliczkę naszych Lasów Państwowych głoszącą, iż firma ta podarowała dla ŚDM drewno.

Mam, zakupiony, jeden  z 45 tysięcy biletów MPK ważny całe 6 dni. Nabyłem także okolicznościowe walory filatelistyczne. A kiedy oderwały mi się uszy od plecaka młodzież z Filipin, widząc moje zakłopotanie, podarowała mi siatkę płócienną na mój ekwipunek.

Na Rynku Głównym Wojsko Polskie serwowało chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem dodając okolicznościowe widokówki i foldery - wszystko w otoczeniu sprzętu militarnego.

Duże utrudnienia komunikacyjne, zwłaszcza w 3 strefach zamykanych ulic odczuli krakowianie, sądzę że goście ŚDM wkalkulowali to w zaszczytną obecność.

Mieszkałem w trzeciej strefie, dało się wytrzymać. Co znamienne i zdało egzamin niemal w całym Krakowie skrzyżowania zdominowały żółte światła pulsujące.

Przez te niezapomniane dni cały Kraków aż po.... Brzegi  był przepełniony modlitwą, śpiewem, tańcem, gestami z wszechobecnym przybiciem piątki, entuzjazmem, ciszą.  

Moje w tym duchowe dotlenianie było nade wszystko spotkaniem samego za sobą.  I tam w Centrum pojednania  w Parku Jordana, gdzie rozstawiono 100 konfesjonałów czynnych też dla obcojęzycznych. I ówdzie, gdzie byłem.

Z moją wiarą, błędami,  grzechami. Papież Franciszek uzmysłowił mi przy tym, że istnieją takie pytania, na które nie ma ludzkich odpowiedzi.

Wskazał też na potrzebę bezinteresownej  służby innym: "Jeśli ktoś, kto nazywa siebie chrześcijaninem, nie żyje, aby służyć, służy tylko, aby żyć".  Czy ten dar z siebie ma szansę owocować jako dzieło miłosierdzia z uczynkami dla ciała i duszy wśród ludzi, którzy tak jak ja spotkali Papieża, ale czy Go słuchali ?


Wprawdzie porzuciłem na te dłuuuugie dni kanapę, ale moje buty okazały się nie dość wyczynowe, więc przyprawiły mi cierpienia na długo po zakończeniu ŚDM.  To efekt przemierzonych pieszo kilometrów, choć przemierzałem Kraków także tramwajami, autobusami, także tymi prasowymi z eskortą policji,   taksówkami
i zaprzyjaźnionym Citroenem Picasso 4 Classic.

A jak stopy wyzdrowiały, dokładnie  po miesiącu wróciłem do Krakowa, by się przejechać tym żółtym, najsłynniejszym tramwajem świata, bo na trasę z Franciszkiem się nie załapałem.

Kursuje teraz jako linia numer 8  na trasie Borek Fałęcki - Bronowice Małe. Kurs w obie strony zajmuje 2 godziny. Kawałek przemierza, ulicą Franciszkańską, tę samą trasę, którą wiózł Papieża Franciszka.