PostHeaderIcon Europejskie Dni Dziedzictwa

To zasłużona nobilitacja dla naszego, bogatego kulturowo regionu, że właśnie w Skansenie Archeologicznym "Karpacka Troja" w Trzcinicy odbyła się 10 -11 września 2016 ogólnopolska uroczysta inauguracja Europejskich Dni Dziedzictwa.

Nie po raz pierwszy duch i materia otworzyły podwoje powiatu jasielskiego na świat. Ważne, że co podkreśla temat przewodni tegorocznej edycji EDD: „Gdzie duch spotyka się z przestrzenią – świątynie, arcydzieła, pomniki”, mówi się o Trzcinicy koło Jasła i vice versa. Pewnie dopiero teraz wiele osób, mimo istnienia tego skansenu od  kilku lat, doceni to miejsce, wszakże na te 2 dni określono je trafnie mianem "Karpacka Troja – świadek czasów chrztu Polski”. Promowany jako część Muzeum Podkarpackiego w Krośnie, atrakcyjnie zaskoczył wszystkich. Dzieci miały zajęcia w parku archeologicznym i salce małego odkrywcy. Samo zwiedzanie dopełniało wiedzę o życiu codziennym Słowian, ich zwyczajnym domostwie i tajemniczym grodzie książęcym.

Ukazano obrzędowość przodków z wczesnego średniowiecza, stroje, zajęcia, rzemiosło, uzbrojenie i walkę. Odegrano chrzest pogańskiego księcia. Jak zwykle skorzystały z tej edukacyjnej gratki tłumy ludzi. Uświadomiono nam przy okazji genezę i ideę Europejskich Dni Dziedzictwa. Ich poprzednikiem były organizowane w 1984 we Francji Dni Otwarte Zabytków, podczas których po raz pierwszy wszyscy mogli bezpłatnie zwiedzać obiekty niedostępne na co dzień.  Zaś 3 października 1985 w Grenadzie w Hiszpanii Francuski minister kultury podczas II Konferencji Rady Europy zaproponował  rozszerzenie tej idei na cały kontynent. A, że inicjatywa ta cieszyła się dużym zainteresowaniem i poparciem społecznym, w 1991 roku zainspirowało to Radę Europy do ustanowienia Europejskich Dni Dziedzictwa, które w 2016 są obchodzone po raz 24. Polska włączyła się do obchodów w 1993. Do mojej świadomości dotarło to w 2008 we...Francji, kiedy tematem tamtych dni były  „Korzenie tradycji. Od ojcowizny do ojczyzny” z udziałem 22 milionów Europejczyków. W Polsce odbyło się wtedy ponad 1800 imprez kulturalnych w 246 miejscowościach, uczestniczyło w nich prawie 400 tysięcy osób.

Akurat w przededniu Europejskich Dni Dziedzictwa A.D.2008 byłem w Paryżu z dwoma życzeniami do brata Janka, który mnie podejmował. Chciałem odwiedzić największy i najsławniejszy cmentarz paryski Père-Lachaise. I tu pojechaliśmy najpierw, gdzie jest ponad milion pochowanych osób, w tym Polacy, a spoczywają tu kompozytor i pianista Fryderyk Chopin, generał Jarosław Dąbrowski, serce hrabiny Marii Walewskiej.

Mają tu pochówki: Honoriusz Balzac z żoną Eweliną Hańską, Oscar Wilde, Jean de La Fontaine i Molier, Edit Piaf, a więc osobistości świata kultury mający trwałe miejsce w budowaniu dziedzictwa.

Następna była wyprawa do oazy naszej  tożsamości - "Paryskiej Kultury". Miałem tu fory – wyznaję - za sprawą 4 jaślanek, które przez dekadę pracowały w Maisons-Laffitte, smacznie przy tym gotując mieszkańcom i gościom tego ważnego dla dziedzictwa miejsca. Zobaczyłem sporo. Wpuszczony głównym wejściem przez gospodarza, oprowadzony przez moją znajomą z Jasła boczną bramą.

Nawet najważniejszych gości Maisons-Laffitte - polityków, twórców, którzy tędy przeszli nie sposób wymienić. Pierwszą rozmowę z Henrykiem Giedroyciem odbyłem w słonecznym salonie. Dalej oprowadzał mnie Leszek Czarnecki, tutejszy pracownik naukowy, intrygując zawartością piwnic po pamiętające wiele poddasza. Mój informator, świetnie znał, z autopsji, dzieje „Kultury”. Wyznał też, że jego żona pochodzi z Zagórzan koło Gorlic, co nas zbliżyło geograficznie.

Byłem w gabinecie Jerzego Giedroycia, ba nawet pozwolono mi usiąść w jego fotelu. Wszystko zastałem, jak zostawił Redaktor. Tylko maska pośmiertna wisząca na ścianie, wykonana przez Pawła Jocza, artystę zadomowionego w Paryżu, uświadamiała mi że gospodarz nie żyje. Zacny wydawca, epistolograf, działacz emigracyjny urodzony 27 lipca 1906 w Mińsku Litewskim jakby wyszedł na chwilę.

Stąd kilka kroków do biblioteki w innym budynku. Zajrzałem oczywiście do kuchni i jadalni. W garderobie wpatrywałem się w słynne walizki domowników odmierzające czas ich wędrówek i mód w tym zakresie. Na skwerze Giedroycia robiliśmy zdjęcia z rodaczką i moim przewodnikiem. Stałymi Lokatorami Maisons-Laffitte byli Zofia i Zygmunt Hertzowie, a Józef Czapski, malarz i publicysta, miał tu swoje miejsce, gdzie pozostały jego dzieła. Kiedy odwiedzał go Pszoniak, wchodząc bocznym wejściem, droczył się z jego psem "Faksem".

Pogawędziłem powtórnie z Panem Henrykiem w jego gabinecie na parterze. Sporo czasu spędziłem w archiwum, dotykając rękopisów: Miłosza, Gombrowicza, Mrożka, Brzezińskiego, Jeziorańskiego.

W pokojach pracowników „Kultury" czekały rozpoczęte analizy tomów akt i korespondencja. Z zapartym tchem przemierzałem hole, korytarze i zakamarki zdobione obrazami, przeważnie prezentami. Jakże piękne witraże, cenne książki, unikalne bibeloty. Archiwalia starannie poukładane, skatalogowane opracowane w komputerach. Sam Jerzy Giedroyc odpisując na listy zostawiał zawsze kopie maszynopisu. Dokumenty są czytane, analizowane, wydawane, udostępniane.  Czy mogę dotknąć statuetki Kisiela przyznanej Giedroyciowi? Mam, w ręku! Niesamowite!.

Ogromne wrażenie zrobił na mnie „solidarnościowy” plakat „Z pnia narodowej zdrady”. Są tu takie dwa, ten na korytarzu i w pokoju, gdzie mieszkały jaślanki. Instytut Literacki założył w 1946 Jerzy Giedroyc w Rzymie wraz z Zofią Hercową, jej mężem Zygmuntem oraz Gustawem Herlingiem-Grudzińskim  i Józefem Czapskim, jako wydawnictwo dla demobilizowanych żołnierzy. Został kierownikiem tej oficyny z rozkazu generała  Władysława Andersa. W 1947 redakcję przeniesiono   do Hotelu "Lambert" w Paryżu, a następnie do Maisons-Laffitte. I to miejsce stało się  emigracyjnym ośrodkiem kultury polskiej i wolnej myśli politycznej.

Pierwszy numer czasopisma „Kultura”, podpisany przez Gustawa Herlinga Grudzińskiego, ujrzał światło dzienne w Rzymie, w czerwcu 1947, w nakładzie około tysiąca egzemplarzy.

Miałem w ręce to wydawnictwo. Później Redaktorem kwartalnika był Jerzy Giedroyc. „Kultura” w Paryżu, ukazywała się już jako miesięcznik. Od 1953 wydawana była seria "Biblioteka Kultury", a od 1962  – "Zeszyty Historyczne". „Kultura” zajmowała głos w sprawie aktualnych wydarzeń dotyczących Polski i Europy. Ostatni jej numer ukazał się w październiku 2000, zaś Instytut Literacki został archiwum i biblioteką. Taka była ostatnia wola Pana Jerzego, który do końca życia 14 września 2000  mieszkał we Francji.  Zofia Hertzowa  związana z "Kulturą", po zgonie Jerzego Giedroycia, wraz z jego bratem Henrykiem, kierowała działalnością Instytutu Literackiego  jeszcze  trzy lata, do swojej śmierci.

Henryk Giedroyc, jako prezes Stowarzyszenia Instytutu Literackiego "Kultura" mówił mi w 2008: „Jerzy zdecydował, że po jego śmierci mam się tym wszystkim zająć. Przy czym zależało mu, by w Maisons-Laffitte nie powstało muzeum, tylko ośrodek, do którego ludzie będą przyjeżdżali, czytali, studiowali. „Kultura” była schronieniem i drogowskazem dla tych, którzy nigdy nie stracili wiary w wolną i demokratyczną Polskę. Cała działalność pozostanie na zawsze w pamięci narodu polskiego jako swoiste dziedzictwo.

Kiedy zmarł 21 marca 2010 w wieku 88 lat spoczął podparyskim Le Mesnil-le-Roi obok żony Ledy. Są tam też pochowani Jerzy Giedroyc, Józef Czapski z siostrą Marią, Zofia i Zygmunt Hertzowie.

Od 2010 Instytutem Literackim kieruje, z woli Henryka -  Wojciech Sikora „emigrant polityczny” współpracujący z „Kulturą” od początku lat osiemdziesiątych.

A zatem duch i materia pozostały. Aby korzystać z sukcesji Zarząd Stowarzyszenia założył w Warszawie Fundację Kultury Paryskiej, której przyświecają wspólne cele.  Jest więc nadal sposobność do wymiany myśli i refleksji, o dziedzictwie stworzonym w Maisons-Laffitte, także z udziałem jasielskich gospodyń.