Menu witryny
  • Start
  • Biografia
  • Curriculum Vitae
  • To jest to
  • Laurki
  • Lamus
  • Harcerstwo
  • Pasje
  • Galeria
  • Publikacje
  • Radio
  • Telewizja
  • Ulubione linki
  • e-Pamiętnik
  • Kontakt
  • Mój JDK
  • Mój MDK
Szukaj

PostHeaderIcon Wystawa Barbary Józefowicz związanej z Jasłem

piątek, 09 maja 2025 00:00 | Wpisany przez Zbigniew Dranka | PDF | Drukuj | Email

BARBARA JÓZEFOWICZ

„ Co tak naprawdę mi w duszy gra…”

malarstwo art naif

 

Barbara Józefowicz, malarka związana rodzinnie z Jasłem, jest aktualnie jedną z bardziej cenionych polskich malarek uprawiających sztukę art naif. Pochodzi z Oleśnicy na Dolnym Śląsku, jest

z wykształcenia geologiem. W czasie studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, tańczyłai śpiewała w studenckim zespole folklorystycznym „Krakus”. Zawsze pełna energii i młodzieńczej

fantazji, widziała swoją przyszłość tyleż konkretnie co i zagadkowo : ”Miałam jakieś absurdalne wyobrażenia,że po studiach rozpocznę wiercenia za złotem na Alasce albo zakotwiczę gdzieś na Morzu Północnym na platformie

wiertniczej”. Tymczasem, podjęła pracę zawodową geologa w Wielkopolsce. Praca w terenie, „na wiertni”, związana z mieszkaniem przez wiele tygodni w warunkach „polowych”, była dla młodej matki, którą

niedługo po studiach została, dość trudna. Dlatego, gdy okoliczności życiowe stworzyły taką szansę, postanowili obydwoje z mężem zaryzykować radykalną

zmianę życia, która wiązała się z podjęciem pracy i zamieszkaniem na dłużej w Ameryce Południowej. Okres pobytu za granicą przeciągnął się na blisko 20 lat.

Mieszkała 5 lat w Meksyku i 5 lat w Argentynie, w Buenos Aires, ponadto na Kubie, w Kolumbii, wUSA i w Kanadzie, a także przez pewien czas w Hiszpanii i w Bułgarii.

Wielkie wrażenie wywarł na niej zwłaszcza Meksyk, gdzie jak uważa „każdy rodzi się artystą”, choć doświadczyła i niedobrych stron życia w tym kraju. Systematycznie

zaczęła malować ok. 2002 r., podczas zamieszkiwania w Argentynie. Równocześnie z malarstwem zainteresowała się witrażami. I choć pierwsze pozostanie zawsze

malarstwo, i w tej dziedzinie osiągnęła sukcesy, m.in. duży witraż jej autorstwa zawisł w parlamencie prowincji Alberta w Kanadzie, po wygraniu przez autorkę konkursu.

Wernisaż i spotkanie z artystką

10 maja 2025, godzina 12.00

Muzeum Nikifora

Krynica-Zdrój, Bulwary Dietla 19

Wystawa czynna od 10 maja do 6 lipca 2025 roku

Muzeum Nikifora w Krynicy-Zdroju

filia Muzeum Ziemi Sądeckiej

zaprasza na wystawę

Dorobek artystyczny Barbary Józefowicz jest dziś imponujący. Jej obrazy

prezentowane były na wystawach w wielu krajach.. Ale początkowo, jak czyni wielu

twórców art brut, malowała tylko dla siebie. Gdy wreszcie zdecydowała się

zaprezentować swoje obrazy publicznie, co miało miejsce w 2002 r. w Buenos Aires,

jej twórczość szybko została doceniona. Największy sukces to Grand Prix

Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Naiwnej w Bratysławie w 2020 r. W wywiadzie

dla portalu “Naiva Bratislava” artystka powiedziała:

„Potrzeba malowania zrodziła się u mnie po raz pierwszy z tęsknoty za moim krajem

ojczystym, Polską. Przez wiele lat mieszkałam w krajach Ameryki Łacińskiej i bardzo

tęskniłam za Polską, jej krajobrazem, ludźmi, tradycjami, pogodą, porami roku,

szczególnie za zimą, której tak mi brakowało w tamtych klimatach, za zapachem

powietrza, innym kolorem świata. Myślę, że to właśnie ta utracona miłość przywiodła

mnie do malarstwa. /.../ Przez 10 lat moje obrazy wisiały wyłącznie w moim domu. Dopiero

Alejandro Pinzon, wspaniały kolumbijski malarz naiwny, przekonał mnie, że moje obrazy

muszą wyjść z domu, bywać na wystawach i rozpocząć światowe życie, bo są tego warte.

Jestem mu bardzo wdzięczna za to, że we mnie uwierzył.”

W 2022 r. Światowa Organizacja Artystów Zintegrowanych przyznała jej tytuł

honorowego ambasadora kultury polskiej w Meksyku. Dzięki znajomości kilku

języków, utrzymuje kontakty artystyczne ze stowarzyszeniami twórczymi z różnych

krajów. Ułatwia jej to częste prezentowanie prac na wystawach zagranicznych. Jednak,

bardzo ceni sobie i to, że jako malarka została doceniona zarówno w rodzinnej Oleśnicy,

jak na Podkarpaciu, w Jaśle, skąd pochodzi mąż i gdzie po powrocie do kraju zamieszkali na stałe.

Treść i stylistyka malarstwa Barbary Józefowicz nawiązują do twórczości klasyków gatunku art. naif, takich jak np. Jarosław Miklasiewicz czy Bronisław Krawczuk.

Emocjonalnie, najbliższa jej malarstwu wydaje się być twórczość Marty Kołodziej, znanej malarki sądeckiej, związanej też życiowo i artystycznie z Francją i Szwajcarią.

Malowanie jest dla Barbary Józefowicz bardzo osobistym przeżyciem. Każdy obraz jest związany z jakimś prawdziwym doświadczeniem, np. spotkaniem

z kimś, podróżą, wspomnieniem dzieciństwa, wspomnieniem miejsc i czasu minionego, opowieściami babci, obserwacją zjawisk przyrody, uczestniczeniem

w świętach i obrzędach ludowych i karnawałach, czy to w Polsce czy w Ameryce Południowej itp. Zwykle na płótnie rozgrywa się jakaś malarska, dynamiczna

„akcja”, z udziałem kilku, a czasem i wielu postaci. Wśród nich niejednokrotnie pojawia się też sama malarka. Np. oglądając obraz, łatwo wczuwamy się

w atmosferę młodzieżowej „prywatki” z lat 70. XX w; młodzi tańczą przy piosenkach „Czerwonych Gitar” odtwarzanych na adapterze Bambino, dziewczyny

w sukienkach „mini”, niektóre w „bananówkach”, a chłopcy w czarnych okularach, w kolorowych koszulach, w spodniach „dzwonach”, z włosami długimi niczym

Beatlesi. Czasem rys autobiograficzny jest bardzo wyraźny - oto legendarne „Morskie Oko” na Krupówkach, na ścianie plakat zapowiadający występ

studenckiego zespołu pieśni i tańca „Krakus”, z podaną dokładnie datą: 4 grudnia 1979 r. Na ganku lokalu para młodych ludzi: dziewczyna w stroju regionalnym

i mężczyzna w eleganckim białym kożuchu – to zapewne sama malarka z przyszłym małżonkiem. Czy też zagracone podwórko z warsztatem samochodowym, przy nim

czekające na naprawę warszawy i syrenki, ale majstrzy więcej czasu spędzają naławce pod drzewem, skąd niemalże słychać ich rozochocone głosy, bo nieustannie

czymś się pokrzepiają. Wszystkich ich malarka mogłaby wymienić z imienia i nazwiska, bo to stali bywalcy tego podwórka. Nie mogli przypuścić, że po latach

zostaną uwiecznieni w malarstwie. Takie sceny i takie podwórka rzadko były dokumentowane, czy to w malarstwie czy

nawet w fotografii. Wtedy gdy były czymś codziennym, nikt nie uważał, że warto to robić. Dla nas, świat ten odchodził w przeszłość niepostrzeżenie, jednak

malarka, która do kraju przyjeżdżała tylko okazjonalnie, za każdym razem, jak wyznaje „wracała do innej Polski”. Tęskniła za tym „swojskim” światem, na pewno

nie tak bogatym materialnie, ale jakże bliskim jej emocjonalnie. Tworzy więc z pamięci, z dala od kraju, malarską dokumentację nieodległej przeszłości polskich

„peryferii” /w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa/, których relikty odchodzą nieubłaganie w niepamięć. Można więc powiedzieć, że malarstwo

Barbary Józefowicz ma charakter artystyczno-etnograficzny. Chętnie maluje „Wrażenia z dzieciństwa, kiedy świat wydawał się duży i kolorowy, a wszyscy ludzie dobrzy i szczęśliwi”.

Tematem obrazów są najczęściej peryferie „wielkiego świata”. Różne małomiasteczkowe albo wiejskiepodwórka i zaułki, tak w Polsce jak i w Ameryce, place z gauchos w sombrerach,

przy koniach, przed barami dla mężczyzn nazywanymi can????nas. Pojawiają się i akcenty łemkowskie, z którymi malarka mogła zetknąć się w młodości, gdyż

właśnie na Dolnym Śląsku osiedlono Łemków wysiedlonych z Karpat w 1947 r. Józefowicz cofa czas, przenosi nas w góry, na szczęśliwą jeszcze, zasypaną

śniegiem Łemkowszczyznę, z wiekową drewnianą cerkwią i cmentarzem z charakterystycznymi, prawosławnymi kamiennymi krzyżami. Do cerkwi

podjeżdża kulig, a dzieci cieszą się jazdą na nartach i sankach. Aż trudno uwierzyć, że ten obraz, tak sugestywnie oddający zimową atmosferę dawnej

Łemkowszczyzny, namalowany został w Kolumbii. Z kolei Polskie „Boże Narodzenie”, z kolędnikami, z „polskimi” diabłami i aniołami, z Trzema Królami,

powstało w Buenos Aires. Malowanie jest dla niej formą opowieści. Jak wyznaje, „Do każdego obrazu mogłabym napisać opowiadanie. Ale trudno ludzi zadręczać swoimi historiami.

Lepiej jak ktoś patrzy na mój obraz i się uśmiechnie. Podłoży swoją historię podobraz”.

„Mówi się, że aby dobrze zobaczyć cały obraz trzeba wyjść poza jego ramy.Moje malarstwo jest próbą wyjścia "poza ramy" siebie samej i spojrzenia

z perspektywy, próbą zdefiniowania własnych uczuć, emocji, zrozumienia, co jest dla mnie ważne. Być może, gdyby nie sztuka, nigdy bym się niedowiedziała, co tak naprawdę mi w duszy gra.”

Opracował Zbigniew Wolanin

« poprzednia   następna »
 

Copyright © 2010 - Zbigniew Dranka
All Rights Reserved

Webmaster: LookMedia - Jasło