Pierwszy świat Bogdana Biskupa
O powstaniu tej książki dowiedziałem się od autora. Z rozmowy wynikało, że znajdę tam wiersz o naszej ławeczce przy Jasielskim Domu Kultury. A że pamiętam emocje związane z powstawaniem jasielskiego siedziska zacząłem wyobrażać sobie formę i treść tego utworu i to wkomponowanego w całość, jak sądziłem, tomiku poezji. A tu otrzymałem książkę pisaną zarówno wierszem jak i prozą. Bogdan Biskup „pierwszy świat – impresje iwonickie”. Autor pochodzi z Iwonicza. Po studiach zadomowił się w Rzeszowie, twórczo związał z „Nowinami” i „Super Nowościami”. Przecież znacie! Ongiś redagował też na Dolnym Śląsku „Wieczór Wrocławia” i „Konkrety”.
100 stronicowe wydawnictwo otwiera „Credo” autorstwa Wiesława Myśliwskiego oznajmiające na początku „Dom to centrum naszego pierwszego świata”, uzupełniając niejako tytuł dzieła.
Najpierw, kartkując pośpiesznie, wyszukałem wiersz o jasielskiej ławeczce Jerzego Dudusia Matuszkiewicza, jest na 48 stronie.
„Jasło
wrócił w swe
rodzinne strony
Duduś szczęściem obdarzony
o posiadach przy JDK
nie marzył
stąd zakłopotanie na twarzy
przetrwał okres katakumbowy
teraz wciska
klapki wolności
lew saksofonu
szukając dobrego tonu
czeka na Melomanów
małego i dużego ekranu
jazzujących fanów
oni wiedzą
co znaczy stawka
większa niż życie
potrafią grać w zielone
niektórych ciśnie ochota
na chwileczkę zapomnienia
Duduś te pragnienia
w piękne melodie zamienia
ubiegłej nocy
gdy wiatr kapotę szarpał
dasz wiarę nie dasz
odwiedził go Krzyś Komeda
nie zmarnowali chwili
księżyc tak mocno ślepił
szybko spisali nutki
słowa Młynarski ulepił
swinguje tak bez końca
ach to był szał
gdy Duduś grał
ach to był...”
Umieszczony w środku książki „Oktaptyk ławeczkowy” z „Prologiem” i „Epilogiem” zawiera wiersze:
„Wetlina”
„Gorlice”
„Sanok”
„Przemyśl”
„Jarosław”
„Jasło”
„Rymanów-Zdrój”
„Iwonicz-Zdrój”
Po tej poetyckiej wędrówce wróciłem do lektury książki od początku, też poetyckiego.
Z cyklu: „Zamyślenia” czytam wiersze:
„Bruzdy”
„Dom”
„Kredens”
„Szafa”
„Lustro”
„Okno”
„Strych”
„Obieranie jabłek”
„Zapach”
„Poziomki”
„Zakrążek”
„Pocztówka”
„Zanim”
„Między nami”
„Przypadek” (Ani Muni artystce nastroju)
„Trudno”
„Jimi”
„Podobno”
„Daj odpocząć słowom”.
Z cyklu: „Igranie słowem” także wiersze:
„Na jagody”
„Pohulanki”
„Spacer”.
Z cyklu: „Zapisane w pamięci” ujęły mnie wspomnienia „Kromusia chlebusia”. Bogdan Biskup wyjawia na wstępie przysłowiową prawdę: „Chleb i woda - nie ma głoda”. I dalej wyznaje jak to od zawsze przepada za piętką chleba. I podobnie jak ja lubi smarowane kromki smalcem do którego najbardziej pasowały czosnek i cebula. Choć chleb pieczony przez mamę był pyszny bez smarowania. Skąd „Kromusia chlebusia”? Tak nazywał Go brat Zbyszek, od czasu kiedy powróciwszy z dansingu w Krakowiaku, z żoną Wandą, zastał Go śpiącego z książką i kromką chleba z ręku.
„Filmowe zauroczenie” to prawda o tym, że kino było zawsze dla Niego miejscem magicznym. W iwonickim „Wczasowiczu” oglądał najpierw niedzielne poranki filmów animowanych. W domu urządzał biletowane projekcje bajek. Jako pierwszy film fabularny obejrzał „Karmazynowego pirata”, kiedy to brat go oddał Panu Mieciowi kierownikowi kina „Wczasowicz, a sam poszedł na fajf do „Krakowiaka”. Jego „Serialowe pułapki” datuje na lata 60 wspominając rozmaite filmy, między innymi „Bonanzę”, oglądane u sąsiadów, kiedy nie mieli jeszcze telewizora. Pod tytułem „Moje kultowe kino” ujawnia, iż w latach 1963 - 1972 obejrzał mnóstwo filmów w „Wczasowiczu” w Iwoniczu Zdroju. „Rio brawo” zaliczył 17 razy. Po zamieszkaniu w Rzeszowie często odwiedzał kino „Zorza”. Dużo czytał o sztuce filmowej. Ba pisał recenzje w „Widnokręgu”, dodatku do „NOWIN”. Prowadził Dyskusyjny Klub Filmowy „Klaps” w Wojewódzkim Domu Kultury.
„Muzyczne fascynacje” Bogdana Biskupa inspirowane przez mamę były podobne do moich. Ulegał nastrojom wywołanym zarówno przez muzykę rozrywkową jak i kościelną. Słuchali w domu, między innymi, Fogga, Santor, German. Mama przejmująco śpiewała „Pieśni o męce Pańskiej”. Pamięta jakim wydarzeniem było w 1961 zaśpiewane przez Wiolettę Willas „Ace Maryja” w iwowickiej świątyni. W Jego domu rodzinnym muzyki słuchało się z radia „Pionier”. Pierwszą, z kolekcji płyt, była kupiona pocztówka z utworem „San Francisco” odtwarzana już na „Serenadzie”. Pod hasłem „Mocne uderzenie w kinie Wczasowicz” kryje się sentymentalne wspomnienie koncertu zespołu „Czerwone Gitary” w 1967. Iwoniczanie mieli nie lada gratkę podglądać próby „Czerwonych Gitar” w sanatorium „Piast”, które służyło im za bazę wypadową, wtedy, podczas występów na Podkarpaciu.
„Czy mnie jeszcze pamiętasz”- pyta. I wyznaje po tym, że od 1967 jest fanem Czesława Niemena po festiwalu w Opolu, który obejrzał w telewizji. „Blackout, Breakout i inni” tytuł ten odzwierciedla przywiązanie do rzeszowskiej grupy. Ale także fascynacje interpretacjami duetu Marek i Wacek. Ma inne przeżycia na rozmaitych koncertach. Prowadził studio radiowe „Akapit”, był kierownikiem redakcji kulturalnej studenckiego Radia Rzeszów.
Czy ja nie przepisuję książki Bogdana Biskupa „pierwszy świat”? Wypełniłem tu niespełna cztery strony. Dzieło Kolegi ma sto, ilustrowanych rodzinnymi i iwonickimi fotografiami świadczącymi przywiązaniem autora do korzeni. I jest jeszcze fotka okładek płyt Blackoutów i Niemena.
Książka wzbogacona jest krótką, aczkolwiek treściwą, biografią autora ze zdjęciem. Jest też recenzja autorstwa poety Jana Tulika, którą przyswoiłem sobie na końcu by nie ulegać opinii profesjonalisty.
Całość starannie opracowana graficznie przez Jerzego Tomalę. Wydana przez RS DRUK. Okładka ozdobiona jakby widokiem z okna domu rodzinnego autora…. ….„kontestowałem cud kwitnienia”…. – „Okno” strona 18.
Wspomnienia czyta się jednym tchem, poezję – ze zrozumieniem, co oczywiste, wolniej. Inne z nieporuszonych przeze mnie wątków równie frapujące. Polecam lekturę całości.
Zbyszek DRANKA 2025
|
« poprzednia | następna » |
---|