Ciemnoczerwony w drobne białe kropki
………Myślisz ty, myślę ja,
Co nam rok miniony dał.
To był rok, dobry rok.
Z żalem dziś żegnam go.
Wraz z końcem 2011 roku zamykamy półroczną, polską prezydencję w Unii Europejskiej, przekazując tę rolę Duńczykom. Fakt ten godny jest odnotowania w moim wirtualnym zakątku z dwóch względów. Otóż na początku tego roku byłem nagrodowo w Brukseli ze zwiedzaniem tamtejszych agend unijnych. Kończę zaś 2011 z oficjalną pamiątką naszego europejskiego urzędowania.
Od początku czułem intuicyjnie, że taka prestiżowa kadencja musi mieć stosowną otoczkę, w tym wyjątkowe gadżety. Najpierw wybuchła afera z winem, bo ogłoszono, iż Polskę będzie firmować wino węgierskie. Potem ujawniono listę oficjalnych pamiątek: bączek, miód, mleko, apaszka, spinki do mankietów, krawat.
Ten ostatni został zaprezentowany 7 czerwca. Widziałem dwa wzory, które miały pokazać Polskę jako kraj nowoczesny i zorientowany na modę. Dlatego przygotowano krawat granatowy w kolorze flagi UE gładki, bardzo uniwersalny, a jednocześnie w bardzo modnym w tym sezonie kolorze. Jest też drugi krawat z elementami bardziej patriotycznymi. Autorem projektu krawatów i apaszki jest Maciej Zaremba.
Polska objęła Prezydencję 1 lipca.”Obyczaj jest taki, że każda prezydencja ma swoje krawaty i rozdaje je podczas prezydencji” – mówił wtedy Premier rządu. Uznałem, że powinienem zdobyć taki gadżet. Napisałem list do szefa polskiej dyplomacji z prośbą o autograf i krawat. Przesyłka z Ministerstwa Spraw Zagranicznych nadeszła pod koniec listopada, w niej miły list z Gabinetu Politycznego Ministra Radosława Sikorskiego, zdjęcie podpisane własnoręcznie i elegancko opakowany krawat, o jakim marzyłem. Ciemnoczerwony w drobne białe kropki, z zewnętrzną zakładką ozdobioną logo polskiej Prezydencji. Tkanina dobrej jakości. Szew wewnętrzny wykonany ręcznie, co gwarantuje powtórne wiązanie bez zniekształceń. A zatem praktyczny w użytkowaniu. Ongiś szef rządu zachwalał jego jakość i jak mówi to wyjątkowy w dotyku krawat – potwierdzam.
Po raz pierwszy i dotąd jedyny wystąpiłem w tym niezwykłym krawacie na XVII Sesji Rady Powiatu Jasielskiego 22 grudnia 2011.
Miejsce da nowym dniom
Stary rok, dobry rok.
Pierwszej gwiazdy dziś zapytaj,
Co następny rok przyniesie………….
Życzę najlepszego, z dotychczasowych, Roku Pańskiego 2012 !!!
Po śmieri Václava Havla
Kiedy dziś w południe wróciłem z kościoła w krakowskim mieszkaniu córki czekała wiadomość; Václav Havel nie żyje. Ta barwna postać twórcy słowa i przemian demokratycznych w Czechosłowacji zafascynowała mnie od razu kiedy pojawiła się na fali przeobrażeń w sąsiednim kraju.
Bodajże w 1990 roku obejrzałem na scenie Teatru Starego w Krakowie spektakl „Audiencja.Protest.” autorstwa Václava Havla. To było bardzo interesujące przedstawienie, znakomicie zagrane i zagrzewające mnie do trwania w niezależności twórczej.
Niedługo potem byłem w Pradze. Flaga na maszcie wskazywała iż gospodarz praskiego zamku na wzgórzu jest w domu, nie spotkałem jednak polityka. Napisałem na Hradczany list i otrzymałem od Prezydenta Havla podpisane i ozdobione sercem zdjęcie.
Poniedziałku 3 września 2007 nie zapomnę nigdy. To spotkanie miało odbyć się na Straszewskiego w PWST, ale „waliły” takie tłumy, że przeniesiono do Audytorium Maximum na Krupniczej. Zanim 900 osób tam zgromadzonych słuchało panelu Adam Michnik, Václav Havel, Kamierz Kutz, Henryk Woźniakowski zaczaiłem się w podziemnym parkingu obiektu i dostałem autograf gościa z Czech, który promował w tym dniu w Krakowie swoją„Tylko krótko proszę”.
Havel przybył wtedy w czerwonej wełnianej kamizelce i aksamitnej marynarce. Tak odziany, uśmiechnięty został w mojej pamięci, zaś Jego dwa autografy są bezcenną ozdobą mojej kolekcji. Moment mojego krakowskiego spotkania z Vaclavem Havlem został zatrzymany w kadrze, który pokazuję publicznie teraz po raz pierwszy. Fascynacja dorobkiem życiowym dramaturga i opozycjonisty trwa spotęgowana wiadomością o kresie Jego doczesnego życia. Ufam, że zazna należnego wiecznego spokoju.
Grudzień 1981
Jeszcze w sobotę 12 grudnia 1981 wieczorem prowadziłem na scenie Jasielskiego Dom Kultury koncert Zespołu Pieśni i Tańca „Pogórzanie”. Nieco później, wraz z amatorską grupą estradową, gościliśmy w Klubie Kultury w Cieklinie. Po programie wraz z tubylcami biesiadowaliśmy w zaciszu klubu do późnej nocy. Wracających „Osinobusem”, około godziny 2 w nocy, zatrzymali nas na skrzyżowaniu 3-Maja/Dworcowej milicjanci. Rutynowe z pozoru sprawdzenie ludzi i pojazdu nie trwało długo. Po rozładowaniu sprzętu przy JDK poszedłem pośpiesznie spać. Po umyciu zwyczajowo włączyłem radio, skąd płynęła smętna muzyka. Utrudzony zasnąłem szybko.