Na okoliczność
„Moja lepsza strona”, zrodzona z części materialnych dowodów mojego 60 letniego życia i aktywnego funkcjonowania w jasielskiej społeczności, zadebiutowała w sieci przed rokiem na owe okrągłe urodziny. Licznie odwiedzana przez roczek zaciekawiła wielu gości, o czym życzliwie mi donieśli. Za wszystkie uwagi dotyczące formy i treści tego wizerunku dziękuję. Przychylając się do sugestii czytelników mojej biografii z obrazkami będę sukcesywnie wzbogacał jej zawartość.
Dziś, w kolejne urodzinowe święto bonus dla wszystkich – moje spojrzenie na „Jasło bliżej nieba”. Tak nazwaną ekspozycję zatrzymanych w kadrze jasielskich widoków eksponuję równocześnie tu teraz oraz w Telewizji Jasło.
Lubię, kiedy mój urodzinowy dzień przeżywam aktywnie. W tym roku pracowite przedpołudnie wypełniło spotkanie robocze Komisji Edukacji, Kultury, Sportu i Turystyki Rady Powiatu w pełnym składzie osobowym, a następnie XV Sesja Rady Powiatu Jasielskiego. Kiedy zaczynały się obrady o godzinie 10.00 telefonowała mama, ze wspomnieniem owej pory dnia kiedy przyszedłem na świat. Były też oczywiście życzenia od najbliższych w domu -od rana, wiele serdeczności - od koleżeństwa z całego kraju i gratulacje na sali obrad - z niezrealizowanym pomysłem dziennikarzy podrzucenia mnie do góry - na okoliczność !
Konglomerat wrażliwości Andrzeja Garbca
Nasze zapoznanie na jednym z wernisaży w galerii Jasielskiego Domu Kultury intencjonalnie zapowiadało odwiedziny u Pana Andrzeja w Harklowej. Wielokrotnie przekładane kwitowaliśmy uściskami dłoni podczas kolejnych wystaw.
Wreszcie spodziewany wyjazd w któreś wrześniowe popołudnie zawiódł mnie przed „wrota warownego” AZYLU z takim właśnie mianem wyrzeźbionym na bramie wjazdowej. Okazałe ołówki łączące palisadę okazały się light motywem tego niezwykłego gospodarstwa. Szczyty drewnianej zabudowy wieńczą wszechobecne pegazy, jakby same szukały tu natchnienia. Za płotem doliczyłem się trzech drewnianych obiektów, w tym po lewej domu na podmurówce, którego ganek pozwala wyjść na drugą stronę chaty po jej południowej stronie. Stamtąd bliżej do plenerowej pracowni mistrza. Pod chmurką usytuowano także prysznic z zimną wodą zarówno dla higieny, co i ochłody domowników.
I ja tam byłem ……..
„Hajże na Soplicę”, niosło się w piątek 7 października 2011 przez Gorajowicki park akurat w momencie, gdy w jasielskim szpitalu z ekranów telewizorów rozlegał się sygnał powitalny „Teleexpressu”. Sam to widziałem i słyszałem uczestnicząc w inscenizacji „Pana Tadeusza”, jaką na kulminację obchodów 50 lecia naszej szkoły medycznej pokazano przy dworku Sroczyńskich.
Owa epopeja Adama Mickiewicza jest w repertuarze Teatru im. Wandy Siemaszkowej od Jubileuszu 65 lecia tej sceny. W spektaklu, który wyreżyserowała Irena Jun wystąpił niemal cały zespół rzeszowskiego teatru. Przedstawienie było już pokazywane ongiś w JDK. Pomysł przeniesienia w otocznie stylowej budowli był przedni, szkoda, że aura i mało skuteczna reklama przedsięwzięcia nie ściągnęły do wiekowego parku spodziewanych tłumów.
To, co Mickiewicz napisał , ku pokrzepieniu serc, pełen patriotyzmu i nadziei, tak patetycznie i pięknie, rzeszowscy aktorzy pokazali jako opowieść o prawdziwych ludziach, podobnych do nas, tyle, że żyjących kilkaset lat temu. Całe przedstawienie, bez wyszukanej scenografii, okraszone muzyką współczesną zaskakuje nowatorstwem adaptacji i rozwiązaniami technicznymi. Wspaniale grający aktorzy , bawiąc nas, wskazują na ważne kwestie , które zacny autor miał na myśli , a reżyser szczęśliwie zachował .
Będąc w tym miejscu dość przypomnieć inne wydarzenie artystyczne, na które tam w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku zaprowadziła mnie mama. Otóż w miejscu, gdzie dziś jest główne wejście do jasielskiego szpitala wystawiono wówczas inscenizację dzieła Ignacego Kraszewskiego ‘”Stara Baśń”. Widowisko przygotował amatorski Zespół teatralny działający przy Zakładach Chemicznych „Gamrat” w Jaśle. Spektakl wyreżyserowała Maria Magdalena Witowska, która także sama zaprojektowała i wykonała kostiumy. Scenografia z dominującą mysią wieżą (pamiętam) była autorstwa małżonka Stanisława Witowskiego. Przedstawienie chwalono za malowniczą, realistyczną lekcję historii zrealizowaną w naturalnej scenerii.
Warto wspomnieć, że Pani Maria Witowska zagrała wtedy w spektaklu rolę staruchy , by dokładnie w 1960 roku powtórzyć tę kreację w filmie fabularnym, kręconym w Kruszwicy nad jeziorem Gopło.
Jasielską adaptację „Starej Baśni” oglądało wówczas niemal całe miasto. Miejsce na pokazanie historycznej opowieści było wprost idealne. Dodatkowo ów park był , jak mówią starsi jaślanie, po wyzwoleniu miasta, miejscem ich rekreacji i licznych festynów.
Największy tłum jaślan, jaki pamiętam w tym miejscu, zgromadził się 1 grudnia 1966 roku na otwarciu szpitala powiatowego, wybijając szyby w drzwiach wejściowych. Teren ten upodobali sobie ostatnio jasielscy ułani,którzy zgotowali nam niedawno pouczające widowisko historyczne. Otoczenie samego dworku pamięta też szokujących uczestników I Zjazdu motocyklistów im. Hubala.
Odkrywanie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
Pamiętam, jak ongiś Świętej Pamięci Zygmunt Kachlik opowiadał mi, dwukrotnie, historię pewnej nieszczęśliwej miłości znanego warszawiaka do sympatycznej jaślanki. Słuchając ponownie, tej opowieści z niedowierzaniem notowałem fakty i personalia jej bohaterów, znanych osobiście zacnemu jaślaninowi.
Potwierdzenie wiarygodności tej miłosnej historii przyszło niepodziewanie wiosną tego roku wraz z nową książką Waldemara Smasza, z datą wydania 2011, nadesłaną do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Jaśle. Małgorzata Piekarska – dyrektor jasielskiej książnicy pożyczyła mi ów świeżutki egzemplarz dzieła „Krzysztof i Barbara... podobni jak dwie krople łez” na weekend. Wystarczyło czasu by jednym tchnieniem przeczytać ciekawą biografię poety.I choć w tytule i treści dominuje opis życia Baczyńskiego z Barbarą to mnie , rodowitego jaślanina, zaciekawił wątek związany z Anną naszą muzą warszawskiego poety.
Kamil Baczyński poznał Annę Żelazny, córkę dyrektora jasielskiego szpitala latem 1937 roku w Dalmacji. Poeta zakochany w młodej intelektualistce, przybył do Jasła latem 1940 roku by oświadczyć się wybrance i prosić o rękę Ani. Został odrzucony, Wielka miłość zaowocowała jednak w twórczości poety. Ciekawych wszystkich zawiłości tej znajomości odsyłam do książki i pewnego opowiadania, o którym jeszcze poniżej wspomnę.